sobota, 16 czerwca 2012

Hoya wayetii (part II)










11 komentarzy:

  1. Ale nafociłeś! Piękne koraliki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie sprężyłem się dla Ciebie, nawet urwałem jeden kwiatostan dla dobra nauki i potomnych.

      Usuń
    2. Ja cie, nie mogę. To ile tych kwiatostanów było/jest?

      Usuń
    3. Z sześć czy siedem na dwóch roślinach. Zdjęcia robiłem tylko dwóm.

      Usuń
  2. Cudne...
    Nie mogę oderwać oczu od tego zestawu kolorystycznego ze zdjęć, gdzie widać i zielone szypułki i kwiaty.
    Pozdrawiam, Basia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Puk, puk?! Czy tutaj się coś dzieje? Pusto, głucho ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj nie szybko tu się coś zmieni. Jako, że Dorotka jest bardzo twórcza ostatnimi czasy, co bardzo mnie cieszy, to nadrabia również zaległości za mnie :)) Realizuję ostatnio inne plany życiowe a na hobby hojowe brakuje zupełnie czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie, nie, nie. Nie ma tak łatwo. Nie odpuszczę! Co jakiś czas będę stukała do Twojego okienka. Ciągle mnie zżera ciekawość, co tam masz na swoich parapetach, bo jestem pewna, że masz dużo "towaru", tylko stopniujesz napięcie ;-) Szczególnie, kiedy sezon pomału się kończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stukać zawsze możesz :) Trochę się tego na parapetach, balkonie i w ogródku nazbierało i do ich "obrobienia" potrzebuję w sezonie dużo czasu. Do tego dochodzą inne "ciekawe" zajęcia i stąd brak czasu na internet.

      Usuń
    2. Ile jeszcze czasu potrzebujesz? Tutaj ciągle pustki! Czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień! Litości. Wrzuć coś? Plisss...

      Usuń
    3. Ciężko coś wrzucić, gdy w mieszkaniu przebywa się 7 godzin na dobę. Pierwszym i ostatnim pomysłem po przyjściu do domu jest w moim przypadku chęć wykorzystania łóżka na max-a. Pod koniec października powinienem mieć więcej luzu.

      Usuń