poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Hoya parasitica part II


7 komentarzy:

  1. Wreszcie jakiś miły zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze no, ale Ci zazdroszczę. Dla mnie ta hoja to porażka :-( Zupełnie nie potrafimy się dogadać, przynajmniej u Ciebie mogę się na nią napatrzeć. Ale też będę miała zapach ... z pachyclady :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lulu z czasem się z nimi dogadasz. Wystarczy je dwa razy rzadziej podlewać niż pozostałe :)))
    Stokroosje, thank you very much.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że to "z czasem" to już przeszłość. Skutecznie mnie zniechęciły, to raz. A dwa, ich miejsce pomału zajmują inne hoje, zgodnie z zasadą - kto pierwszy, ten lepszy :)

      Usuń
    2. Może zasada pierwszyzny u mnie nie obowiązuje to jednak wolę mieć jedną zdrową i dużą roślinę niż dziesięć zdechlaków. Ja już od dawna wolę hoje sukulentyczne niż pozostałe. Stąd też hoje lubiące wilgoć są u mnie rzadkością i za karę stoją w ... kuchni. Z drugiej strony gdybym chciał mieć wszystkie gatunki hoi i pozwolił im rosnąć swobodnie to nie wiem czy by im starczyło 500 metrów kwadratowych :)

      Usuń
    3. Patrz. Ja też. Dlatego pisałam, że hoje które grymaszą, nie chcą rosnąć, idą precz. Zresztą, tyczy się to wszystkich roślin, nie tylko hoi. Ewentualnie dostają ostatnią szansę w postaci ekmisji do pracy. Jeśli tam im się nie spodoba i nie zaczną rosnąć, to ostatnią drogą jest kosz. I wierz mi, robię to bez mrugnięcia okiem.

      Usuń